sobota, 30 marca 2013

To wstyd być ateistą ?





Tak wielu ludziom ateizm kojarzy się z lenistwem i brakiem chęci uczestnictwa w mszach. Żeby zacząć swój wywód na temat wiary i tak dalej, powinnam napisać kim według definicji jestem.



"Ateizm – odrzucenie teizmu lub pogląd, że bogowie nie istnieją. W najszerszym znaczeniu jest to brak wiary w istnienie boga, bóstw i sił nadnaturalnych, jako sprzecznych z rozumem i nienaukowych, oraz negujący potrzebę religii."

Zatem jak widać, jest to brak wiary, a nie lenistwo. W wieku 18 lat zdecydowałam po wielu przemyśleniach, że nie wierzę w żadną moc, siłę, bóstwo, stworzenie, które panuje nade mną i kontroluje moje życie.

Wiele osób wierzy w Boga, gdyż potrzebują wiedzieć, że ich życie ma sens. Uważają, że żyją dla Boga i ich życie nie jest puste. Moje nie jest puste. Żyję dla siebie i bliskich. Jeśli popełniam "grzech" i okłamuję kogoś, to jest to jedyna osoba, której muszę się "wyspowiadać". Nie potrzebuję przebaczenia od księdza, który mnie nie zna. Potrzebuję przebaczenia od osoby, którą skrzywdziłam. Poza tym, zacząć trzeba od początku.

Od dziecka bałam się spowiedzi. Większość dzieciaków po I komunii ślęczy przy konfesjonale z kartką lub książeczką. I to jest wiara? To dziecko nie rozumie, co własnie się stało. Nie rozumie, że ponoć przyjęło ciało Chrystusa. Mając 8 lat, nie jest w stanie świadomie rozumieć zmartwychwstania. A później przychodzi lekcja biologii i dziecko dowiaduje się, że umiera i nikt nie mówi, co dzieje się dalej. To samo dzieje się na lekcji religii. Wiara jest rzeczą duchową. Niemierzalną w żaden sposób. Więc jak można kazać dziecku uczyć się pacierza na pamięć? Niech mówi z serca co czuje do Boga, nie z książeczki. Czy wiara jest jednoznaczna z uczestnictwem w mszy? Czemu dzieci są rozliczane z niedzielnych mszy? Bóg jest ponoć wszędzie, zatem nie mogą wierzyć w niego z domu? Czy dziecko w wieku 10 lat rozumie co to znaczy, że się spowiada (w pełnym stresie) i ksiądz mu przebacza. Czy dzieci nie chodzą tam z przymusu? Zastanówmy się.
Po sobie wiem, że gdy szłam do komunii to czuję.. na obecną chwilę, że szłam, bo szli wszyscy.

Mam wychować dziecko w wierze, żeby dostawało prezenty i nie czuło się w szkole gorsze? To chyba lekka przesada, ale takie słowa usłyszałam kilka lat temu. Jak można chcieć, by dziecko poszło do komunii tylko dlatego, żeby nie czuło się gorsze, gdy znajomi zapytają "A ty co dostałeś na komunię? Rodzice cię chyba nie kochają, bo ci nic nie dali". Teraz daje się laptopy, smartfony. Za parę lat, a za jeszcze więcej, gdy moje dziecko będzie mieć 8 lat, dawanie aut i mieszkań będzie na porządku dziennym. Ja tego nie chce. No ale najważniejsze jest to, że chcę by moje dziecko samo zadecydowało w odpowiednim czasie w co wierzy.

Jestem za wprowadzeniem w szkołach lub poza nią (jakieś nauki) każdej wiary. Każdy człowiek, młody szczególnie, powinien mieć prawo kształtować swój światopogląd według własnych poglądów, nie poglądów rodziców, dziadków i znajomych  Niech decydują w wieku 16 lat albo 18, gdy będą świadomi. 

Jeśli chodzi o inne powody, to to jest dość łatwe do wyjaśnienia. Wierzę jedynie w to, co fizyczne, co da się zbadać. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć "To czemu wierzysz w miłość?" Ja w nią nie wierzę. Ale wierzę, że kogoś mocno kocham. Wierzę w wyznawania uczyć. Nie wierzę, że modlitwy i błagania leczą ludzi chorych i umierających na szpitalnych łóżkach. Leczą ich lekarze. I to, co udało im się wymyślić - leki, urządzenia, metody, teorie, choroby - osiągnęli to sami. Gdyby Bóg kochał nas wszystkich natchnął by ludzi do wymyślenia leku na raka czy HIV,a nie stworzył te choroby i pozwalał niewinnym ludziom umierać. Ja takiej ofiary nie rozumiem. Trochę nam Wszechmogący tym skomplikował życie.

Bardzo długo zastanawiałam się, dlatego wierzyłam w te ściemy o boskiej miłości. Bóg kocha wszystkich równo tak? To czemu ludzie, całkowicie i w pełni wierzący, którzy kilka lat starają się o dziecko mogą się nim nacieszyć kilka godzin, po czym ono umiera. Czym oni lub to dziecko zawinili? usłyszałam od kogoś, że to nauczka. Ale za co? Za chęć dania nowego życia? Prawdopodobnie za chęć wychowania go w wierze katolickiej? A człowiek, który jest gwałcicielem, pedofilem i czym tam jeszcze by nie był, gnije w więzieniu do śmierci. Czemu? Czemu boska sprawiedliwość go nie zabierze z tego świata już po pierwszym grzechu? Czemu rodzą się dzieci bez rączek? Mają być silniejsi? Tak działa biologia!! Takie są komplikacje i geny. Takie są mutacje.


Nie znam całej Biblii na pamięć, wolę czytać coś co ma sens. Ale znalazłam kilka idiotycznych cytatów.




Kpł 21:16-20 
16. Dalej Pan powiedział do Mojżesza: 
17. Tak mów do Aarona: Ktokolwiek z potomków twoich według ich przyszłych pokoleń będzie miał jakąś skazę, nie będzie mógł się zbliżyć, aby ofiarować pokarm swego Boga. 
18. Żaden człowiek, który ma skazę, nie może się zbliżać - ani niewidomy, ani chromy, ani mający zniekształconą twarz, ani kaleka, 
19. ani ten, który ma złamaną nogę albo rękę, 
20. ani garbaty, ani niedorozwinięty, ani ten, kto ma bielmo na oku, ani chory na świerzb, ani okryty liszajami, ani ten, kto ma zgniecione jądra. 
(BT)



Pwt 23:2-3 
2. Nikt, kto ma zgniecione jądra lub odcięty członek, nie wejdzie do zgromadzenia Pana. 
3. Nie wejdzie syn nieprawego łoża do zgromadzenia Pana, nawet w dziesiątym pokoleniu nie wejdzie do zgromadzenia Pana. 
(BT) 


Pwt 21:18-21 
18. Jeśli ktoś będzie miał syna nieposłusznego i krnąbrnego, nie słuchającego upomnień ojca ani matki, tak że nawet po upomnieniach jest im nieposłuszny, 
19. ojciec i matka pochwycą go, zaprowadzą do bramy, do starszych miasta, 
20. i powiedzą starszym miasta: Oto nasz syn jest nieposłuszny i krnąbrny, nie słucha naszego upomnienia, oddaje się rozpuście i pijaństwu. 
21. Wtedy mężowie tego miasta będą kamienowali go, aż umrze. Usuniesz zło spośród siebie, a cały Izrael, słysząc o tym, ulęknie się. 
(BT) 



Pwt 22:13-14 
13. Jeśli ktoś poślubi żonę, zbliży się do niej, a potem ją znienawidzi, 
14. zarzucając jej złe czyny, i zniesławi ją mówiąc: Poślubiłem tę kobietę, a zbliżywszy się do niej, nie znalazłem u niej oznak dziewictwa, 
(BT)
Pwt 22:20-21 
20. (...) jeśli oskarżenie to okaże się prawdziwym, bo nie znalazły się dowody dziewictwa młodej kobiety, 
21. wyprowadzą młodą kobietę do drzwi domu ojca i kamienowaćją będą mężowie tego miasta, aż umrze, bo dopuściła się bezeceństwa w Izraelu, uprawiając rozpustę w domu ojca. Usuniesz zło spośród siebie. 
(BT) 


Wj 21:15 
15. Kto by uderzył swego ojca albo matkę, winien być ukarany śmiercią. 
(BT)

Wj 35:2-3 
2. Sześć dni będziesz wykonywał pracę, ale dzień siódmy będzie dla was świętym szabatem odpoczynku dla Pana; ktokolwiek zaś pracowałby w tym dniu, ma być ukarany śmiercią. 
3. Nie będziecie rozpalać ognia w dniu szabatu w waszych mieszkaniach. 
(BT) 

Rdz 38:24
24. Po około trzech miesiącach doniesiono Judzie: Twoja synowa Tamar stała się nierządnicą i nawet stała się brzemienną z powodu czynów nierządnych. Juda rzekł: wyprowadźcie ją i spalcie! 
(BT)





Zastanawiam się, jak je odnieść do przykazania "Nie zabijaj". Może przykazania powinny być bardziej sprecyzowane np. "Nie zabijaj. Chyba, że masz powód". 

A może jakieś większe barbarzyństwo Boga, który na zło każe odpowiadać dobrem. Który każe miłować bliźniego, nawet, gdy ten czyni zło (tak postąpił Papież, gdy przebaczył mężczyźnie usiłującemu go zabić).

Pwt 20:10-16 

10. Jeśli podejdziesz pod miasto, by z nim prowadzić wojnę, najpierw ofiarujesz mu pokój, 

11. a ono ci odpowie pokojowo i bramy ci otworzy, niech cały lud, który się w nim znajduje, zejdzie do rzędu robotników pracujących przymusowo, i będą ci służyli. 
12. Jeśli ci nie odpowie pokojowo i zacznie z tobą wojować, oblegniesz je. 
13. Skoro ci je Pan, Bóg twój, odda w ręce - wszystkich mężczyzn wytniesz ostrzem miecza. 
14. Tylko kobiety, dzieci, trzody i wszystko, co jest w mieście, cały łup zabierzesz i będziesz korzystał z łupu twoich wrogów, których ci dał Pan, Bóg twój. 
15. Tak postąpisz ze wszystkimi miastami daleko od ciebie położonymi, nie będącymi własnością pobliskich narodów. 
16. Tylko w miastach należących do narodów, które ci daje Pan, twój Bóg, jako dziedzictwo, niczego nie zostawisz przy życiu. 



Z tego fragmentu wynika, aby zostawiać kobiety beż mężów, dzieci bez ojców. Aby zabijać. Ja tylko to widzę w tych fragmentach. Cóż, czasy się zmieniają, ale jeśli ta "księga" ma służyć wszystkim pokoleniom. No to chyba nie służy. 



Inna kwestią są boscy posłańcy - księża. Widziałam ostatnio jakieś przemówienie w trakcie tego Misterium w jakimś mieście. Czemu powiedział  że homoseksualiści są źli? Czemu ludziom, również katolikom, zakazuje się wolności, danej przez Boga? W czym są gorsi od innych? 
Widziałam też na YT fajny filmik tutaj. Czy ten ksiądz ma jakieś pojęcie o życiu  Twierdzi, że homoseksualizm jest przypadłością  którą się leczy. Ja się zastanawiam co by było gdyby mu powiedzieć, że z katolicyzmu też można się wyleczyć, tak jak ja to zrobiłam. O tym, że świat się zmienia? I jak stwierdziła reporterka jest XXI wiek? Co więcej, czy on powiedział, że "ludzi powinno się palić na stosie"? To znaczy zabijać? Czyli znów mamy dowód na gówniane prawo przykazań. Czyli wcale nie jesteśmy wszyscy sobie równi, tak jak mówi Bóg. Czy geje i lesbijki stają się sobą przez wychowanie? Czy wychowywani byli patologicznie? A ludzie, którzy osiągają szczyty biznesu, Oscary, nagrody takie i takie i mają poglądy homoseksualne mają jakieś zachowania patologiczne. Co ci księża bredzą..


W innym filmiku tutaj są idealne wypowiedzi. Ludzie, którzy mają pewne pojęcie uważają, że najważniejszy, by byli dobrymi ludźmi. Inni, ci zacofani uważają, że geje mają nie po kolei w głowach. To znaczy Pani może być szczęśliwa, ale ktoś, kto woli być szczęśliwy w inny sposób, już nie ma takiego prawa? Co więcej. Więcej osób heteroseksualnych popada w choroby psychiczne niż homoseksualiści. Bo to nie choroba - to poglądy. Jak religia, polityka, kolor skóry. 
No ale, o homoseksualizmie powinnam zrobić osobny post (ale już mogę powiedzieć, że jestem jak najbardziej za homoseksualizmem). 


Jeśli chodzi o moje przyszłe życie, to póki co nie jestem przekonana do ślubu kościelnego. Idę tam, gdy muszę, staję z tyłu, nie modlę się. Wczoraj komentowałam zdjęcie na FB tutaj. I to prawda. Byłam dziś pod kościołem, bo wiara to nie tradycja. Chodzę z koszyczkiem od dziecka, więc nie chciałam robić przykrości mamie, żeby musiała iść sama. Nikt na mnie krzywo nie patrzył, a i krzywda mi się nie stała.


Pozdrawiam wszystkich, niezależnie od poglądów :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz