No dobrze. To już oficjalne. Nie, nie. Nie biorę ślubu! Jeszcze nie. Ale już wiem, skąd wezmę suknię ślubną!
Żaden salon jeszcze nie wyprodukował takiej, jaką chcę ja. I mając zamiar odwiedzić w najbliższym czasie kilka sklepów, aby zaznajomić się z ofertą, odwiedziłam jedno wesele. I co usłyszałam po nim od swojej mamy? "Pewnie, nie ma sprawy, uszyję ci suknię ślubną, na pewno nie wydamy na nią tyle pieniędzy." Wiadomość dnia, a może i miesiąca :)
Przeglądałam też niedawno tak zwane "trendy" ślubne. Ale czy trendy są najważniejsze? Suknię powinno dobierać się do własnej figury i proporcji. Do klimatu wesela. Do koloru cery, upięcia włosów. Dlatego, choć daleka droga przede mną przed wyborem tej jedynej, na pewno mam swój typ. Oto kilka z nich.
W większości suknie jak z bajki. I o to mi chodzi. Bez diademu, bez rękawic, w kolorze kości słoniowej. Włosy rozpuszczone lekko falujące. Ahh, niech ten dzień nadejdzie <3
S. :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz